Data dodania: 2011-11-08 17:26
Nie wiem czy wiecie, że istnieje coś takiego jak adhd dorosłych
i nie jest to tym, z czym się większości kojarzy (kiedyś kojarzyło mi się z rozbrykanymi dziećmi,
a przecież z natury jestem bardzo spokojną osobą).
Mam to i męczę się z tą przypadłością czasem okropnie,
a objawia się sporymi zaburzeniami koncentracji, co momentami jest ciekawe
i kreacjogenne, a czasami bardzo wszystko komplikuje.
Jak sama się nie poograniczam na różne sposoby to mam problem z utrzymaniem
swoich zamierzeń w ryzach. Dlatego tak trudno jest mi się samej rozsądnie
odżywiać, dlatego potrafię późno zjeść śniadanie, bo zawsze w drodze do kuchni
coś mnie od niej odciągnie. Najgorzej się robi kiedy mam nawał pracy (a biorę dużo
różnych zleceń), kiedy się z jakiegoś powodu stresuję itp. Właśnie mam gorszy okres.
Co niektórzy pewnie zauważyli, że przestałam dodawać zdjęcia jedzenia. Chwilowo
ich nie robię. Czuję się nieszczególnie i mam nadzieję, że po jutrzejszych pomiarach
odetchnę z ulgą i wszystko wróci do normy.
i nie jest to tym, z czym się większości kojarzy (kiedyś kojarzyło mi się z rozbrykanymi dziećmi,
a przecież z natury jestem bardzo spokojną osobą).
Mam to i męczę się z tą przypadłością czasem okropnie,
a objawia się sporymi zaburzeniami koncentracji, co momentami jest ciekawe
i kreacjogenne, a czasami bardzo wszystko komplikuje.
Jak sama się nie poograniczam na różne sposoby to mam problem z utrzymaniem
swoich zamierzeń w ryzach. Dlatego tak trudno jest mi się samej rozsądnie
odżywiać, dlatego potrafię późno zjeść śniadanie, bo zawsze w drodze do kuchni
coś mnie od niej odciągnie. Najgorzej się robi kiedy mam nawał pracy (a biorę dużo
różnych zleceń), kiedy się z jakiegoś powodu stresuję itp. Właśnie mam gorszy okres.
Co niektórzy pewnie zauważyli, że przestałam dodawać zdjęcia jedzenia. Chwilowo
ich nie robię. Czuję się nieszczególnie i mam nadzieję, że po jutrzejszych pomiarach
odetchnę z ulgą i wszystko wróci do normy.
---------------------------------------------------------------------
Wrzucam swoje zdjęcie sprzed ok. 15 lat, jakieś 22 kg temu...
Komentarze:
Paweł Ciesłowski
Ty mi sie tylko nie załamuj, głowa do góry wszytko bedzie dobrze, a efekty na pewno juz sa widoczen. powodzenia :)
2 dni 12 godziny 19:24
amelia botkiewicz
Pewnie przed zamieszczaniem zdjęć jedzenia skutecznie powstrzymały Cię nasze komentarze. Ale choć sama się wypowiadałam na ten temat, to teraz Ci powiem: OLEJ TO :) Każdy ma swój sposób, może każdy musi odkryć co dla niego dobre. Jakbym ja napisała, że jem owoce na kolację i chleb z majonezem na śniadanie, to tak samo by mi się oberwało. A jem :)
Ale zabrałm głos, bo chciałam pomóc, tak jak mi pomogły wypowiedzi Ani, Moni i Kartofelka. Wcześniej wydawało mi się, że robię dobrze, a tylko oddalałam się od celu. A pocieszać Cie, że pomiary będą dobre nie będę, bo wystarczy spojrzeć na zdjęcie i widać, że jest dobrze. Pozbieraj się do kupy i walcz dalej, bo od takiego samopoczucia, to tylko bliżej do litrowych lodów, a nie do celu ;)
Ale zabrałm głos, bo chciałam pomóc, tak jak mi pomogły wypowiedzi Ani, Moni i Kartofelka. Wcześniej wydawało mi się, że robię dobrze, a tylko oddalałam się od celu. A pocieszać Cie, że pomiary będą dobre nie będę, bo wystarczy spojrzeć na zdjęcie i widać, że jest dobrze. Pozbieraj się do kupy i walcz dalej, bo od takiego samopoczucia, to tylko bliżej do litrowych lodów, a nie do celu ;)
2 dni 11 godziny 19:48
Anna Szczybura
apropo kryzysów…
ważne, żebyśmy to my się czuli dobrze. ważne, żeby też wytrzymać w postanowieniach ale bez przesady. tzn. powiem tak, miałam ustalone w kwietniu ćwiczenia, których nienawidziłam, po prostu ich nie znosiłam. ale je robiłam, dałam sobie czas. dalam sobie trzy miesiące (ktoś mi je ustalił i wierzyłam, że wie lepiej ode mnie, że są dla mnie dobre). oczywiście tak jak myslałam nie przekonałam się do nich, i zaczęłam sobie odpuszczać. ale nie poddałam się, poszlam do Senseia i przyznałam się, że nie będę tego robić. tzn. raz dostałam ochrzan, że mam robić, drugi raz też, ale jak okazało się, że je robię ale z taką niechęcią, że lepiej się do mnie nie zbliżać ;)) to zostały zmienione. teraz też mam jedno takie ćwiczenie, którego nienawidzę. oczywiście robię je bo obiecałam, ale ... pewnie skończy się podobnie. chciałam przez to powiedzieć, że trzeba spróbować wszystkiego, bo inni w niektórych sprawach są bardziej doświadczeni ale ... nie wolno przesadzić, przedobrzyć, robić nic na siłę bo ... wtedy przychodzi zniechęcenie, zmeczenie, kryzys i robi się wszystko, żeby tej danej rzeczy nie zrobić. także jeżeli lubisz czekoladę - jedz ją ale w mniejszych ilościach. pijesz 5-6 kaw dziennie - zejdź do 2 (nie odstawiaj od razu bo w ten sposób i tak wrócisz za chwilkę do 5-6, przy 2 zagrożenie jest mniejsze) itd. nie za dużo rygoru na raz, bo w końcu każdy pęka, no chyba, że ma naprawdę, ale to naprawdę mocną motywację.
pozatym każdy z nas ma chwilę słabości, większe lub mniejsze problemy, to normalne. w ciągu 3 mcy treningu dwa razy odechciało mi się wszystkiego, i byłam bliska porzucenia tego. ale ... przy pierwszym razie (powód: uszkodzenie mięśnia) pomogła mi Trenerka… , przy drugim razie omijałam Purka szerokim łukiem przez tydzień, rzuciłam wszystkie ćwiczenia. a potem wróciłam jak nowo narodzona z innym nastawieniem i z dystansem :) czasami potrzebna jest przerwa, czasami trzeba zaszaleć, czasami trzeba zjeść wielką czekoladę, tak tylko dla siebie, siedząc wygodnie w fotelu, czasami trzeba się nad sobą poużalać… :) w końcu jesteśmy tylko ludźmi :))
także Halinez, zbieraj się! :) my Ci tu tak łatwo nie odpuścimy :)
ważne, żebyśmy to my się czuli dobrze. ważne, żeby też wytrzymać w postanowieniach ale bez przesady. tzn. powiem tak, miałam ustalone w kwietniu ćwiczenia, których nienawidziłam, po prostu ich nie znosiłam. ale je robiłam, dałam sobie czas. dalam sobie trzy miesiące (ktoś mi je ustalił i wierzyłam, że wie lepiej ode mnie, że są dla mnie dobre). oczywiście tak jak myslałam nie przekonałam się do nich, i zaczęłam sobie odpuszczać. ale nie poddałam się, poszlam do Senseia i przyznałam się, że nie będę tego robić. tzn. raz dostałam ochrzan, że mam robić, drugi raz też, ale jak okazało się, że je robię ale z taką niechęcią, że lepiej się do mnie nie zbliżać ;)) to zostały zmienione. teraz też mam jedno takie ćwiczenie, którego nienawidzę. oczywiście robię je bo obiecałam, ale ... pewnie skończy się podobnie. chciałam przez to powiedzieć, że trzeba spróbować wszystkiego, bo inni w niektórych sprawach są bardziej doświadczeni ale ... nie wolno przesadzić, przedobrzyć, robić nic na siłę bo ... wtedy przychodzi zniechęcenie, zmeczenie, kryzys i robi się wszystko, żeby tej danej rzeczy nie zrobić. także jeżeli lubisz czekoladę - jedz ją ale w mniejszych ilościach. pijesz 5-6 kaw dziennie - zejdź do 2 (nie odstawiaj od razu bo w ten sposób i tak wrócisz za chwilkę do 5-6, przy 2 zagrożenie jest mniejsze) itd. nie za dużo rygoru na raz, bo w końcu każdy pęka, no chyba, że ma naprawdę, ale to naprawdę mocną motywację.
pozatym każdy z nas ma chwilę słabości, większe lub mniejsze problemy, to normalne. w ciągu 3 mcy treningu dwa razy odechciało mi się wszystkiego, i byłam bliska porzucenia tego. ale ... przy pierwszym razie (powód: uszkodzenie mięśnia) pomogła mi Trenerka… , przy drugim razie omijałam Purka szerokim łukiem przez tydzień, rzuciłam wszystkie ćwiczenia. a potem wróciłam jak nowo narodzona z innym nastawieniem i z dystansem :) czasami potrzebna jest przerwa, czasami trzeba zaszaleć, czasami trzeba zjeść wielką czekoladę, tak tylko dla siebie, siedząc wygodnie w fotelu, czasami trzeba się nad sobą poużalać… :) w końcu jesteśmy tylko ludźmi :))
także Halinez, zbieraj się! :) my Ci tu tak łatwo nie odpuścimy :)
2 dni 9 godziny 22:07
Anna Szczybura
tak trzymać! każdy ma czasem gorsze dni :) ważne, żeby się podnieść i wziąć w garść :) można troszkę pomarudzić, ale byle nie za długo :))
wczoraj 20:36