23.10.11

Dzisiaj będzie o wsparciu czyli o moim Miśku


Data dodania: 2011-10-17 18:37

Ogromne to szczęście mieć wsparcie w rodzinie.
Tak się cudnie złożyło, że Misio podziela mój sposób na życie
i razem ze mną podąża tą drogą.
Kiedyś był puchaty, jedliśmy podobnie, nie zawsze zdrowo, więc
podobnie tyliśmy, choć ja zawsze byłam w tym lepsza i szybsza ;)
Kiedy nadszedł czas otrzeźwienia, podjęcia decyzji o zmianie
stylu życia... Misio nie tylko zgodził się na taką zmianę porzucając niezdrowe
nawyki, ale też wszedł w to całym sobą, co mnie ogromnie raduje :)
Jeszcze nie tak dawno temu nie chciał nawet słyszeć o siłowni. Jakoś go nie pociągała,
ale parę miesięcy temu udało mi się go namówić na zakup karnetu w Pure
i był to chyba jeden z najważniejszych momentów w naszym ośmioletnim związku.
Obecnie wspieramy się w treningach, wymieniamy się informacjami na temat
zdrowego żywienia, Misio coraz częściej gotuje bardzo smaczne obiady
i robi bardzo sensowne zakupy.
Jakie są efekty? Wraz ze zrzuceniem kilkunastu kilogramów zniknęły
także problemy z nadciśnieniem. Ciuchy w rozmiarze L zamienił na eMki i eSki.
U mnie zmiany są bardzo podobne, choć z rozmiarami jest nieco inaczej,
bo z 50-52 przesiadłam się na 44-46. Jesteśmy żwawsi, zdrowsi, szczęśliwsi,
a zdrowy styl życia okazał się o wiele bardziej atrakcyjny niż poprzedni :)
Cieszę się, że mam takiego mężczyznę u boku i życzę Wam podobnego
wsparcia :)
/na fotce jest mój Misiek podczas naszego tegorocznego urlopu w austriackich Alpach, gdzie
daliśmy sobie niesamowity wycisk bardzo wyczerpującymi wyprawami, co nie byłoby możliwe
gdyby nie nasza całkiem niezła kondycja nabyta podczas treningów w Pure/
=================================================
Jedzonko:
Śniadanie:
... hmmm ... znalazłam kaszkę mannę truskawkową, którą uwielbiam.
Jadam ją jednak niezwykle rzadko (wtedy przypominają mi się lata dzieciństwa, kiedy mój
młodszy brat taką wcinał, a ja mu jej zazdrościłam :D) no i... u mnie nikt takiej
kaszki nie zjadłby, a przecież nie wyrzucę, więc zaopiekowałam się nią,
choć do teraz mam wyrzuty sumienia, że była słodka.
Obiad:
Kasza jaglana, indyk pieczony, cukinia, liście szpinaku posypane prażonym
słonecznikiem i skropione octem balsamicznym malinowym.
Kolacja:
2 kromki razowca z polędwicą + 6 pomidorków cherry

















Komentarze:

Arleta Macierzyńska
Fajnie, że macie podobny styl życia, we dwoje zawsze raźniej zmagać się z dodatkowymi kilogramami. Ja póki co ćwiczę prawie zawsze sama...
5 dni 19 godziny 22:31
Halinez
Ja też częściej ćwiczę sama niż z Misiem, bo ja wolę wcześniej, a on może później :)
5 dni 9 godziny 08:12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz