5.10.11

Nawyk robienia zdjęć jedzeniu :)


 Data dodania: 2011-09-21 10:43

Wiecie co odkryłam?
Robienie zdjęć temu co jem i wrzucanie ich na bloga
pomaga mi w unikaniu pokus :)
Postanowiłam sobie, że pokażę Wam wszystko co jem
i teraz pięć razy się zastanowię zanim po coś sięgnę,
bo nie wypada przy Was jeść byle czego :))
Jeszcze muszę popracować nad częstotliwością i porami,
ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo i idealnie od samego
początku :) Nie, nie - Hali to przykład dzikiego roztrzepańca,
którego (mam nadzieję) da się ładnie ułożyć, co wymaga czasu,
ale jest jak najbardziej możliwe (choć różne są opinie na ten temat) :D
Dzisiaj czeka mnie wyprawa do miasta w sprawach urzędowych
(jak ja to kocham) i niestety mnóstwo mam pracy w necie.
Z kręgosłupem bez zmian, co trochę mnie denerwuje. Zaraz
wypnę odpowiedni odcinek w stronę piecyka (typu Farel) i sobie go wygrzeję,
bo podobno wysoka temperatura pomaga w rozpuszczeniu się tam
jakichś kryształków dlatego trzeba to miejsce smarować maściami
rozgrzewającymi. Jak macie dodatkową wiedzę na ten temat to poproszę :)
Wczoraj Marcin wrzucił ciekawy film Jedzenie ma znaczenie
http://purelife.pl/user/17673/180dni , co natchnęło mnie do pokazania tego,
co mi pomaga w "uświadomieniu żywieniowym".
Polecam:
Pewnie przy okazji pisania o jedzeniu (temat jedzenia to u mnie jest
już chyba obsesją :D ) będę wracała do tych odcinków, bo choć wydaje mi się,
że jakąś tam podstawową wiedzę o żywności już posiadłam to jednak co jakiś
czas pojawiają się nowe pytania, na które często znajduję odpowiedź w tych
programach. (np. ostatnio zastanawiałam się nad pangą, bo wiele złego o niej
czytałam, a tu się pojawił cały, bardzo ciekawy odcinek na jej temat).
Dobra, popisałam sobie :D
Trzeba w końcu zacząć spisywać co i kiedy jadłam :)
Śniadanie: ok. 9.00 - jajecznica z 2 jajek ze szczypiorkiem na maśle klarowanym.
Kromka razowego chleba bez masła, kawałek papryki, 3 listki bazylii.
Na razie dość cienko, bo znowu wywiało wszystkie warzywa. Muszę dzisiaj
uzupełnić ich zapasy. Do śniadania wyjątkowo wypiłam herbatę karmelową,
bo poprawia mi nastrój swoją karmelowością :)
No i znowu zapomniałam o przekąskach - kurczę jak ten czas szybko leci...
Jest 12.25 - idę zjeść brzoskwinię i banana. :)
--------------------
Ojć... niedługo idę na obiad w formie szwedzkiego bufetu... (bon z Groupona)...
Trzymajcie kciuki, żebym nie przeholowała...
--------------------
Zmiana planów - niestety wypad został przełożony na piątek. Przez tę
niespodziewaną zmianę dzisiaj na obiad będzie coś ze słoiczka :/
Czasem trzeba, a niestety Misio przesadził z zapasami słoikowymi
przed ostatnim urlopem, więc raz na jakiś czas trzeba się takim zająć.
Niby są bez konserwantów (Łowicza), ale jakoś średnio im ufam.
Skład nie jest taki zły, kaloryczność też nie jest duża (240 kcal na porcję),
ale mimo wszystko jestem trochę zła na siebie dzisiaj.
Przed chwilą (ok. 17.30) zjadłam też Jogobellę jagodową.
O 20.00 chapnęłam 3 papryczki z fetą + kromkę razowca czym kończę dzisiejsze
jedzenie.
Nie wiem ile to wszystko mogło mieć kalorii. Na oko niedużo. Głodu nie czuję.
Nastrój jednak mam średni.













Komentarze:

Aleksandra Wannatim
jeśli chcesz rozgrzać kręgosłup, szukaj maści, balsamów z kamforą. Na pewno nie jestem odkrywcza, ale któraś z tzw. Końskich, powinna zadziałać.
21-09-2011 11:54
DARIUSZ PISAREK
Śniadanie może być bardziej obfite. To najobfitszy z posilków. Po całym nocnym metaboliżmie, więc organizm wygłodniały.
Co do Twojego kręgosłupa. Nie wierzę w maści itp. Kręgosłup trzeba wzmacniać przez ćwiczenia.
21-09-2011 12:01
Monika Frenkiel
Dobry trener ci dobierze tak ćwiczenia, żeby kręgosłupowi nie zaszkodzić, a go wzmocnić. Dobry, powiadam. A ja osobiście polecam kota. Żywego. Grzeje lepiej niż wszystkie piecyki razem wzięte! A śniadanie wygląda znakomicie:-)
21-09-2011 12:04
Halinez
http://www.resmedica.pl/pl/archiwum/zdart7015.html Często piszą o smarowaniu maściami rozgrzewającymi, ale nie mogę teraz znaleźć tego fragmentu o tych kryształkach, które mają za zadanie rozpuścić. Oczywiście wzmacnianie kręgosłupa też jest ważne, choć trochę się boję takich ćwiczeń w tej chwili. Co do śniadania to najadłam się nim i nawet nie pomyślałam, że chciałabym więcej :)
21-09-2011 12:07
Halinez
O kocie to mogę sobie pomarzyć - jestem na nie okropnie uczulona :(
21-09-2011 12:08
amelia botkiewicz
dla mnie herbata karmelowa to szczyt tortur :) jak lizanie cukierka przez papierek. pachnie karmelem, od razu rośnie chcica na słodycze, a tu... tylko gorzka herbata. jak nie widzę słodyczy to umiem bez nich żyć i nawet o nich nie myślę, ale obok czekolady nie usiedzę... :)
21-09-2011 15:05
Andrzej Mackiewicz
Ja swojego kota nauczyłem robić masaż. Wystarczy położyć się na brzuchu a mruczek usadawia się na pośladkach i zaczyna przednimi łapami ugniatać kręgosłup. Gorzej jak chcesz sobie po prostu pospać w takiej pozycji.
Oczywiście żartuję z tą nauką - każdy kto ma kota wie, że on i tak zrobi jak będzie chciał a że mój sobie wymyślił, że będzie masował - cóż ja nie narzekam.
21-09-2011 15:31
Halinez
Ostatnio Misiek kupił czekoladę córce (za co dostał ochrzan, bo rozumiem raz na jakiś czas coś słodkiego z jakiejś okazji, ale całą czekoladę bez okazji? ), leżała spokojnie w szafce, a potem córka ją dostała i nawet jej nie tknęłam, co wcześniej by było nie do pomyślenia :D Nawet nie bolało heh. Andrzej - jak tylko wymyślą porządne lekarstwo na alergię to biorę ogromnego kota-masażystę i dam się wymasować :))) U moich Rodziców niedawno jeszcze była kocurka, która uwielbiała udeptywać podłoże przed zaśnięciem bez zwracania uwagi na to czy owo podłoże było płaskie czy wręcz przeciwnie ;) Niestety przejechał ją samochód i po kotusi :(
21-09-2011 15:42
Łukasz Adamkowski
Ja niestety, nie mogę oglądać zdjęć jedzenia, a już czuć zapach szczególnie po treningu...Niestety w Mazovi jak się zjeżdża z piętra, na którym znajduje się klub to na wstępie rzuca się w oczy KFC, jakaś pizzeria i kebab i ostatnio chińskie jedzonko. Więc dopóki nie wyjdę na nie tak świeże powietrze automatycznie głodnieje jak wilk. Niestety wychodzą na te nie tak świeże powietrze, moim oczom ukazuje się co? a no właśnie "MC DONALD" ;/ i jedzie od niego tymi frytkami, hamburgerami i stwórca jeden wie czym jeszcze. Dopiero jak dotrę do przystanku autobusowego, zapach zanika, a mój żołądek i moja dusza może się wyciszyć :P Co do nastroju, mnie się psuje jak od dłuższego czasu nawet kawałka słodkiego nie zjem :P wtedy bez kija nie podchodź :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz