5.10.11

Życiowy rollercoaster


Data dodania: 2011-09-23 11:06

Czasem się zastanawiam czy możliwe jest spokojne życie...
takie wiecie... pracujesz, jesz, czytasz książki, oglądasz tv,
pogrzebiesz w kompie, pojedziesz na urlop i tyle.
Macie takie życie? Jeśli tak to zazdroszczę, bo u mnie ciągle coś
się dzieje i czasami nie wyrabiam kiedy ilość zmartwień przeważa
nad ilością pozytywnych zdarzeń...
Właśnie nastał jakiś dziwny okres - znienacka spadły 3 duże zmartwienia,
w tym dwa poważne, rodzinne, ale rollercoaster nie byłby nim gdyby
dla równowagi nie pojawiły się też pozytywy o podobnej sile "rażenia".
Takie pojawiły się ostatnio dwa. Jeden wprawdzie nie dotyczy mnie, ani
mojej rodziny, ale ucieszył mnie niesamowicie. (przepraszam, że piszę
tak ogólnikowo, ale inaczej nie mogę). Wiecie jak można się pocieszyć,
kiedy spadają na głowę różne nieprzyjemne wiadomości? Część z Was
na pewno wie, co potrafi choć na chwilę zagłuszyć ból, odwrócić uwagę...
Na szczęście jestem z tych, którzy każde złe doświadczenie starają się
przekuć w dobre, ewentualnie w ostateczności twierdzących, że na pewno
"miało to jakiś głębszy sens, o którym się kiedyś dowiemy", więc bez względu
na wszystko - będę walczyła. Jeśli nie o coś, na co nie mam wpływu, to
przynajmniej o to, żebym przez to przeszła bez większego uszczerbku na psychice.
Nie jest to wpis chyba najweselszy, ale to tylko pozory, bo po deszczu zawsze
przychodzi słońce - trzeba być tylko cierpliwym :)
---
Śniadanie: 9.00 - makrela w sosie pomidorowym + 2 kromki razowca z masłem
11.00, 13.00, 15.00 - przekąski ze zdjęcia (nie zjadłam mandarynki i twarożku)
o 16.00 idę na przełożony z przedwczoraj obiad w knajpce :)
---
No i już po obiedzie.
To co zjadłam widać na fotkach.
Jedzenie było takie sobie.
Nie zrobiłam zdjęcia tego, czego nie powinnam dotykać, ale
skosztowałam i... było takie pyszne!!!
to było tylko kilka pierogów z serem...
No i spać idę bez kolacji. Trochę przegłodzenia mi nie zaszkodzi,
zresztą głodna nie jestem. Jednak trochę przesadziłam z tym jadłem.
Więcej tam nie pójdę :)
Aha, potem jeszcze dopchałam się gorzkim latte.













Komentarze:

Asia Szymańska
Moim zdaniem tyle owoców jako przekąski, to nie najlepszy pomysł. Sam cukier, a gdzie białko? Banany mają dużo ww. i nie są najlepszym pomysłem przy odchudzaniu. Tak samo kiwi - ma wysoki indeks glikemiczny. Pomarańcze ok, mogą być i nie wiem co tam jeszcze na tym talerzyku, jabłko czy nektarynka? Jabłko jak najbardziej, ma dużo błonnika (ze skórką). Proponowałabym zamienić banany, kiwi i nektarynki na warzywa i dodać do tego coś białkowego np. jogurt naturalny, chudy ser, rybę albo drób. To tylko moja sugestia.
23-09-2011 12:18
Halinez
Dzięki za sugestie :)) Tak się akurat złożyło, że mam więcej owoców w domu niż warzyw, ale to taki mały wyjątek :) To czerwone to nektarynka niestety, ale za to jest też twarożek :) Gdyby mi się nie skończyły wafle ryżowe to bym ryżaka dorzuciła zamiast któregoś z owocków. W przyszłym tygodniu obiecuję poprawę :)))
23-09-2011 13:48
Jan Kaczmarczyk
Spokojne życie jest możliwe. Tylko czy ono miałoby tak naprawdę sens?
23-09-2011 13:51
Halinez
Myślę, że spokojne życie ma sens jeśli się je odpowiednio wykorzysta :))
23-09-2011 19:39

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz